Igor:
Musiałem do niej zadzwonić, zrobić coś, wyjaśnić. Wybrałem numer.
*Nie, nie Igor. Nie tłumacz się.
*Przepraszam. Ja tylko... - próbowałem coś powiedzieć.
*Masz kogoś. - przerwała mi.
*Niezupełnie.
*Wiedziałam. Zawsze w każdej sprawie przychodziłeś tylko do mnie, a teraz? Unikasz mnie, zapominasz o naszych spotkaniach. Co raz żadziej jesteś w studiu. Kim ona jest?
*Nazywa się Lena. Nie jesteśmy parą. - musiałem ją uspokoić.
*Zawarliśmy umowę. - powiedziała obrażonym tonem.
*Przecież mówię że... - nie dokończyłem, odłożyła słuchawkę.
Nie wiedziałem co robić. Byłem zakochany w Lenie, ale Emilia była dla mnie bardzo ważna.
Nie mogłem zawieść także jej. Poszedłem do kawiarni. Lena już tam była.
- Cześć! Co tak późno? - wypytywała.
- Przepraszam, musiałem coś załatwić. - jej piękny uśmiech jak zwykle zwalił mnie z nóg. - Zamawiasz coś? Ach, zapomniałbym! Kwiaty dla ciebie.
- Są boskie! - pocałowała mnie w policzek. - Usiądźmy tam. - pokazała stolik przy oknie.
Razem udaliśmy się w to miejsce. Lena wyglądałam przepięknie, nie ukrywam. Musiałem zacząć rozmowę. 'Może zapytam, co lubi robić? Albo niech powie coś z swojej przeszłości! Nie, nie, to takie banalne. Zapytam...' Myśli przerwała mi blondynka.
- Opowiedz coś o sobie, tak mało się znamy. - powiedziała Lena.
- Co by cię zaciekawiło... Mam swój zespół. - uśmiechnąłem się.
- Jak się nazywa?
- Nie wymyśliliśmy nazwy. Jakoś jej nie potrzebujemy. Rodzeństwa nie mam, kolejna ciekawostka. - zaśmiała się. - Mam za to cudownych rodziców. Mama pracuje w biurze, tak jak ojciec. A twoi?
Lena:
Zrobiło mi się gorąco. Nigdy nikomu nie opowiadałam o tym, że byłam przez całe życie w domu dziecka, a sześć lat temu prawa rodzicielskie nade mną przeją Alan. Igorowi nadzwyczajnie ufałam. Powiedziałam mu wszystko: Od tego, jak mój tata umarł, a mama ożeniła się ponownie z kimś kto mnie i mojego brata nie chciał, aż po moment, w którym Alan skończył osiemnaście lat i zaadoptował mnie. Łzy napływały mi do oczu za każdym razem, gdy wspominałam o rodzicach.
- Przepraszam, nie wiedziałem, że... - zaczął się tłumaczyć.
- Wszystko wporządku. - skłamałam ukrywając emocje, które towarzyszyły mi przy rozmowie.
- Podać coś? - rozmowę przerwała nam kelnerka.
- Kawę. - oboje poprosiliśmy o to samo.
To był piękny dzień. Juz nie szukałam czegoś, o czym mogłabym z nim pogadać. Wszystko samo przychodziło mi do głowy. Śmialiśmy się, rozmawialiśmy przy małej filiżance do późna. Po chwili usłyszęliśmy muzykę. Była spokojna, piękna. Kilka minut później pary, niewiele starsze od nas, stawały na parkiet zaczynając tańczyć.
- Może my też spróbujemy? - zapytał Igor chwytając mnie za rękę.
Czułam, że oblewam się rumieńcem. Oczywiście odpowiedziałam 'TAK' uśmiechając się wesoło. Cieszyłam się ogromnie. W środku czułam motylki, motylki szczęścia. Czułam, że nie chcę już nigdy choćby na chwilę przestać patrzeć na niego. Tańczyliśmy, trzymając się za ręce. Czułam, że cały świat może być w tym momencie nasz. Muzyka kołysała nas powoli, NAS, wpatrzonych w siebie. Mogłam pozostać w tej pozycji do końca życia, przy nim.
Tańczyłam aż do końca muzyki. Melodia ucichła, a ja wciąż nie mogłam oderwać od niego wzroku. Widziałam, jak on z uśmiechem też obserwuje mnie.
- Nie chcę stąd schodzić. - powiedziałam mu prawdę.
- Ja też nie. - odrzekł.
Jego głowa zaczęła zbliżać się do mojej. Nasze usta prawie się ze sobą zetknęły. Przerwała nam melodia, jednak nie ta, którą grał zespół. Zadzwonił telefon Igora. 'Nie, nie! Dlaczego teraz!' myślałam wściekła.
- Kto to? - wpatrywałam się w blondyna z telefonem w ręku.
- Nikt ważny. - powiedział.
Zanim odebrał, zdążyłam przeczytać napis na ekranie "Emilia". Zastanawiałam się, czy to ta, z którą był w sklepie. Przejęłam się, ale nie byłam zazdrosna. To chyba tylko przyjaciele. Nic nie mogło mi zepsuć tego dnia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz