niedziela, 11 maja 2014

Rodział 2

Lena:
Przed sklepem już czekała na mnie Anastazja. Pierwszy raz od dawna zauważyłam, że była schludnie ubrana. Nie przypominała siebie w sukience przylegającej do ciała. Moim zdaniem wszystko jej pasuje. Jak zwykle wglądała pięknie.
- Hej! Otwieraj drzwi Eli, już nie mogę doczekać się początku pierwszego dnia pracy! - krzyknęła wesoła od razu, gdy mnie zobaczyła.
- Już, już. - uśmiechnęłam się.
W środku Anastazja próbowała wyciągnąć ode mnie jak najwięcej informacji.
- Kiedy rozmawiałyśmy przez telefon powiedziałaś, że musisz mi coś opowiedzieć. Czekam.
Dowiedziała się wszystkiego, od moich uczuć podczas przechodzenia przez tunel do cech wyglądu nieznajomego. Opowiadając jej o nim trochę buzowały we mnie emocje. Ciągle zadawałam sobie pytanie 'Czy on jest cały i zdrowy?' Martwiłam sie o niego. Nie przestawałam o nim myśleć nawet na chwilę. Jeśli coś mu się stało, to będę miała wyrzuty sumienia do końca życia.
- Niezbyt wysoki blondyn, tak? - Ana zaczęła zadawac dziwne pytania.
- No tak, przecież mówiłam. Z tego co pamiętam, miał niebieskie oczy. Nie, nie szare. Szaroniebieskie, duże oczy. - zamyśliłam się.
- Szaroniebieskie?
- No mówie ci właśnie że tak! O co ci chodzi?
- Chyba opisujesz faceta, który własnie idzie do nas z preparatem na storczyki...
Popatrzyłam przed siebie. Tak, to był on! Ten sam wyraz twarzy, taki sam kolor włosów, te same oczy. Nie wiedziałam co robić. Czy mnie pozna? Był coraz bliżej kasy. Anastazja powiedziała cicho "Ty go obsłużysz!". Co mu powiedzieć? Jak zaaragowac kiedy mnie pozna? Być z nim na TY czy zwracać się do niego PAN?
- Ile to kosztuje? - zapytał z nienacka.
- Yyyy.... to.... 7 złotych. - odparłam.
- To poproszę. A doniczki jakieś ma..... Zaraz! To przecież pani! Jestem cały, a złodziej siedzi w więzieniu, proszę się nie martwić.
- Ach, tak, dopiero pana poznałam. - skłamałam - Dziękuję. Ja też już jestem cała. - uśmiechnęłam się.

Igor:
Tak, to była ona. Piękna postać, która w końcu miała okazję mi podziękować.
- Jak ma pani na imię, jeśli mogę wiedzieć? - ciekawość mnie zżerała.
- Elena, wszyscy mówią mi Lena. A pan?
- Igor. Miło mi. - starałem się być wesoły i nie czerwienić się.
- Mi też. Kupuje pan....
- Igor, proszę. - przerwałem.
- Dobrze. - uśmiechnęła się - W takim razie do mnie też. Lena. - znowu zwaliła mnie z nóg pięknym uśmiechem. A więc... Kupujesz ten preparat?
- Tak, tu masz 7 złoty. I mój numer przy okazji, jakbyś znowu potrzebowała pomocy. Do zobaczenia. - pożegnałem się.
Wydawało mi się, że wszystko poszło genialnie. Chciałem zobaczyć ją jeszcze raz, w co wierzyłem, że uda się jutro.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz