Lena:
- I poprosze jeszcze ten preparat chwastobójczy. - powiedziała do mnie uprzejma klientka.
- Proszę bardzo. :) Miłej nocy życzę. - pożegnałam się.
Tak, to był już koniec najdłuższego dnia pracy w moim życiu. Gdyby Patrycja nie wyjechała do Ameryki, to nigdy nie myślałabym o tym, że zacznę pracować na dwa etaty. Od 8.00 do 21.00. Zdecydowanie za długo. Od dawna szukałam kogoś na zastępstwo mojej współwłaścicielki, jednak nikt nie był zainteresowany pracą przy kasie w sklepie ogrodniczym. To był jeden z TYCH dni. Takich, w których żałuję tego, co wybrałam - pracy w małym lokalu. Mogłam dalej rozwijać się i malować. Mów się trudno. Czasu nie cofnę.
Wzięłam klucze i zabrałam swoje rzeczy. Udałam się w stronę domu. Pierwszy raz zostałam w sklepie do tak późnej godziny. Nie ukrywam, że bałam sie przejścia przez ciemną uliczkę do spokojnego osiedla, gdzie stoi moja szeregówka. Tunel budził we mnie lęk nawet w ciągu dnia. Przechodząc przez niego poczułam szarpnięcie. Odwróciłam się gwałtownie. Ujrzałam dużą rękę na mojej torbie, której "właścicielem" był ogromny facet. Przestraszyłam się.
- Dawaj torbę i wszystkie cenne przedmioty! - krzyczał.
Szarpał uporczywie moją torebkę. Próbowałam mu ją zabrać i jak najprędzej znaleźć się w domu, ale moje zamiary nie doszły do skutku. Człowiek był kilka razy cięższy i o głowę wyższy ode mnie. Nagle z daleka usłyszałam:
- Puść ją i zostaw jej torebkę!
W moim kierunku biegł niezbyt wysoki, chudy blondyn. Byłam pewna, że złodziej zaatakuje go pięściami. Było jednak odwrotnie. Złoczyńca puścił moją torebkę, a jasnowłosy męszczyzna kopną go z całej siły w piszczel. Zauważyłam w ciemnościach kilku innych facetów. Nie byłam pewna, po czyjej stronie są. Zaczęłam uciekać jak najszybciej.
Gdy już trochę ochłonęłam po okropnym zdarzeniu, zaczęłam się martwić o nieznajomego. A jeśli cała banda zrobiła mu krzywdę? Może jednak nie. Jeśli grupka męszczyzn była po stronie blondyna, to bandyta napewno już siedzi w więzieniu. Chciałam go odnaleźć, podziękować mu za wszystko, co zrobił. Naraził swoje życie żeby uratować mnie.
Igor:
Najbardziej ekscytujący dzień mam za sobą. Ekscytujący, straszny i za razem cudowny. Tak, cudowny ze względu na tą piękną kobietę, którą uratowałem, a ekscytujący, bo dzięki moim kolegom złodziej trafił do więzienia. Nie chcę juz myśleć o tym, że nieznajoma uciekła i nic nie powiedziała. W jej oczach widziałem ten strach, smutek i wdzięczność.
Lena:
Obudziłam się zniechęcona. Kolejne trzynaście godzin za kasą. Rano usłyszałam telefon:
*Co tam Eli? Nie śpisz kochana? - był to głos mojej przyjaciółki, Anastazji.
*Właśnie mnie obudziłaś. Dzięki, za godzinę praca. Jak zwykle.
*Mam pomysł. Chętnie przyjdę i ci pomogę!
*Jej, jaka ty jesteś kochana! Dzięki! Musimy pogadać, mam ci troche do opowiedzenia.
*Dobra, zaraz zrobię kawę i wszystko mi opowiesz. - zażartowała z reklamy.
*Z mlekiem po proszę. - odparłam żartem - Jeszcze jedno. Ana, będę mogła się urwać o 19.00? To zajmie tylko godzinę, zastąpisz mnie?
*Tak, tak. - zgodziła się. - Kończę, bo muszę się przygotować. Do zobaczenia.
*Pa!
Po raz pierwszy nie mogłam się doczekać pójścia do sklepu i oglądania nawozów i środków chwastobujczych. Z moją przyjaciółką wszystko nabiera kolorów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz